Zacznę od stwierdzenia, że nie mam klientów wśród celebrytów, ale gdyby tak było, miałbym dla nich jedną radę.
Odpuście sobie!
Przepraszam, ale nie potrafię powiedzieć tego prościej i dobitniej.
Mam na myśli piosenkarzy, muzyków, aktorów, satyryków i innych, którzy sądzą, że popularność w cudowny sposób podwyższyła ich współczynnik inteligencji, obdarzyła niezwykłą wiedzą i teraz mogą nam mówić jak żyć, na kogo głosować, co jest dobre, co jest złe, kto ma rację i kto się myli, itd.
Naprawdę nie interesuje mnie ich zdanie...
Kiedy idę do kina, słucham muzyki, oglądam przedstawienie w teatrze – płacę za rozrywkę, nie za moralizatorstwo.
Najbardziej wkurza mnie kiedy kupuję bilet i jestem zmuszony słuchać wynurzeń, które obrażają moje poglądy, osobę, którą szanuję, instytucję, do której mam zaufanie lub kraj, który kocham. Płacę za czystą rozrywkę – polityczne manifesty mnie nie interesują.
Dlatego proszę: odpuście sobie, dajcie sobie siana, zapomnijcie!
Każdy ma prawo do poglądów – prawicowych lub lewicowych, mądrych lub głupich, tanich lub bogatych. Ale nie mam ochoty słuchać tego z ust osoby, która nie ma w tej dziedzinie żadnych zawodowych kwalifikacji.
Są muzycy, których już nie słucham. Aktorzy, których nie oglądam. Satyrycy, którzy mnie już nie bawią. Przestałem ich wspierać (kupować bilety i płyty) za ich ogromną chęć pokazania mi jak to "wszystko powinno wyglądać".
Nie chcę popierać swoimi pieniędzmi pustych ideałów. Wiem też, że ludzie, którzy się z nimi zgadzają, będą bić im brawo. Nic w tym złego.
Ale z perspektywy PR – szukając nowych klientów – radzę artystom trzymać się z dala od polityki, gospodarki i kaznodziejstwa. Niech każdy robi to, na czym zna się najlepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.