W Internecie roi się od debat o etycznych aspektach marketingu i PR.
Jedną z większych atrakcji i jednocześnie problemem Internetu jest prawo do anonimowości.
Znany rysunek Petera Steinera z 1993 roku przypomina: "W Internecie nikt nie wie, że jesteś psem."
Nigdy nie wiesz czy informacja opublikowana online jest prawdziwa – nie masz 100% pewności co do autora, jego referencji i motywów. Stąd potrzeba maksymalnej przejrzystości.
Praktycy PR nie cieszą się wzorową opinią. Wszyscy wiedzą, że służą przede wszystkim swoim klientom i to ich interes jest dla nich najważniejszy.
Jednak w każdej – nawet najbardziej zepsutej – profesji obowiązują podstawowe standardy etyczne, których nie wolno łamać nie tylko, żeby nie zaszkodzić sobie, ale żeby nie psuć reputacji branży i całego społeczeństwa.
Public relations i marketing online będą się rozwijać, ale nie wiadomo czy konsumenci będą darzyć zaufaniem tę formę kontaktu.
W komunikacji online pierwszym krokiem do utraty zaufania i klientów jest chowanie się za bezosobowym awatarem.
Jeżeli publikujesz na swoim prywatnym profilu informacje o swoim kliencie, czytelnicy powinni wiedzieć co Cię z nim łączy. To, że rzeczywiście podoba Ci się produkt to jedna rzecz (masz do tego prawo), ale to, że to produkt Twojego klienta to druga (czytelnik ma prawo to wiedzieć).
Bez takiej wiedzy konsumenci nie są w stanie podjąć decyzji opartych na zaufaniu do źródła i treści przekazywanych informacji.
Jeśli ktoś przez przypadek dowie się co łączy Ciebie (praktyka PR) z produktem, o którym piszesz, straci zaufanie nie tylko do Ciebie, ale być może także do samego produktu.
Przejrzystość to nie tylko modne hasło na sympozjach i konferencjach PR, ale przede wszystkim nieodzowny pozytywny wyróżnik komunikacji biznesowej online.
Dlatego jeśli nie jesteś psem, nie ukrywaj tego.
Jakie jest Twoje zdanie? Napisz o tym w komentarzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.