Nie ma jednej definicji public relations i założę się, że jeśli taka powstanie, nazajutrz ktoś napisze jeszcze lepszą :-)
Zacznijmy od tego czym PR nie jest.
Public relations nie jest:
1. tanim sposobem zdobycia rozgłosu i popularności,
2. miejscem pracy, gdzie codziennie chodzi się na przyjęcia, udziela wywiadów i wymienia numery telefonów z gwiazdami show biznesu,
3. wyłącznie sztuką pisania i dystrybucji informacji prasowych,
4. branżą, w której pracują tylko nadęte bubki, dziwne farmazony i zdezorientowani praktykanci,
5. profesją, w której powszechna jest wiedza o finansach, ekonomii i zarządzaniu firmą,
6. zawodem, który z otwartymi ramionami przyjmie każdego sfrustrowanego dziennikarza,
7. skuteczne jeśli jest prowadzone przez ludzi bez umiejętności komunikacji w mediach społecznościowych,
8. w stanie ocalić reputacji kogoś kto pozwala dziennikarzom mówić o sobie: debil,
9. zawziętym i dozgonnym wrogiem mediów,
10. synonimem kłamstwa i manipulacji.
Teraz trochę inaczej...
Public relations jest branżą, w której:
1. trudno odnieść sukces zaraz po studiach,
2. nie można pisać jak przedszkolak i emerytowany księgowy,
3. największą karierę robią osoby z wysokim ilorazem inteligencji emocjonalnej,
4. nie brakuje szarlatanów, znachorów i guślarzy,
5. liczy się efektywna komunikacja z różnymi grupami otoczenia, nie tylko z mediami,
6. za często używa się żargonowych wyrażeń,
7. media społecznościowe odmieniły komunikację z konsumentami i dziennikarzami,
8. niektórzy traktują siebie zbyt poważnie,
9. organizuje się konferencje naukowe, na których stale występują ci sami prelegenci,
10. brakuje jednolitego standardu pomiaru efektów i nie wiadomo czy taki kiedykolwiek powstanie.
Jakie są wyróżniki polskiego PR? Napisz o tym w komentarzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.